Mam konto na profilu randkowym. Podobno tym najpopularniejszym. Minęło 12 dni od zarejestrowania. Znalazłam się tam w wyniku mieszaniny ciekawości, potrzeby przytulania i przeprowadzenia na własnej skórze doświadczenia, które odpowie na pytanie "kto szuka swojej połówki w internecie?". Okazuje się, że przekrój społeczny jak w najlepszej epopei wieszczów.
Rezultaty? Nie jestem szczęśliwą mężatką, nie jestem w związku, ale...
Jest jedna ciekawa osobowość. Nie wiem, czy to kwestia wrodzonej, nie dającej się okiełznać ciekawości i braku instynktu samozachowawczego, ale mam ochotę na kilka słów więcej.
Moim fetyszem są słowa.
I, cholera, tamtego ranka akurat skończyła się kawa. Co za niefart.