Should I give up or should I just...?

Gubię się strasznie we wszystkim. Nie wiem za co się brać, a co sobie odpuścić. Pracę i studia ogarniam. Gorzej ze mną w środku - pomieszanie z poplątaniem. Najpierw strumień wewnętrznej motywacji niemal wypycha bebechy, że się chce wszystko, a potem schodzi to "chcenie" jak powietrze z dziurawej dętki. Chciało by się i jednocześnie się nie chce. 


Podobnie z uczuciami i emocjami trzymanymi na wodzy. A właściwie tylko sprawia to wszystko takie wrażenie trzymanego w ryzach. Gdyby tylko dało się to wszystko gdzieś wypluć, wyzuć i odłożyć na wiosnę. Teraz mi to absolutnie niepotrzebne. 


Tęsknię i nie-tęsknię. Zagaduję, a nie powinnam. Zaczepiam i chowam się za zasłonkę. Jak ktoś ma mieć odwagę, żeby mnie ogarnąć, skoro ja sama siebie nie ogarniam? 


W następnym wcieleniu chcę być facetem. Ich mózg działa prościej. 





Brak komentarzy: