Nareszcie mam swoją drogę do miasta. I nareszcie nie zdycham jadąc przez rezerwat Bonarka. Lubię mojego Herculesa, obdrapanego, obitego, bez dzwonka, bez działających przerzutek. Dzięki temu mam zawsze przy sobie zestaw McGyvera w postaci scyzoryka, klucza francuskiego i pompki. To powinna nosić prawdziwa kobieta w torebce :-)
Poza tym uwielbiam Kraków. Wyznanie to może brzmi tandetnie, ale prosto z serca.
A ostatnimi czasy po zachwycie nad Defto wracam do tłustych bitów. Są sexy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz