Never gonna break, never gonna break



"Należy każdego dnia posłuchać krótkiej pieśni, przeczytać dobry wiersz, zobaczyć wspaniały obraz i jeśli byłoby to możliwe - wypowiedzieć kilka rozsądnych słów." J.W. Goethe


I ja dziś tak miałam.

Przeczytałam kilka artykułów ze specjalnego wydania "Polityki".

Waglewski o granicach, za które nie warto się posuwać: "To dziesięć przykazań jeśli mówimy o  etyce, i podstawowy podręcznik sztuki jeśli mówimy o estetyce." I mówił o Bartku i Piotrku bazgrających po ścianie. I o braku pewności siebie współczesnych gwiazd i o gotowaniu w porannych programach. Już nie wiem, którego z rodziny W. lubię bardziej. 

Artykuł o prestiżu w poszczególnych grupach społecznych - miód na moje braki i potrzebę zdobywania wiedzy z dziedziny nauk społecznych.

O naszej religijności z Bartkiem Doroczyńskim, o Bruegelu na oddziale urologicznym oraz o naszym gadżeciarstwie i uwielbieniu dla rupieci tworzące wesoły eklektyzm w polskich domach.

Z muzyką bez zmian - Bon Iver na początek dnia i na dobranoc. Trochę w stanie zakochania, trochę w stanie zachwytu. Uwielbiam to uczucie dopasowania muzyki do nastroju. Pomieszanie nostalgii, rozkojarzenia, melancholii i dobrego nastroju. Trochę jak knedle ze śliwkami - niby człowiek się nastawia na słodki obiad, a kwaśny mimo cukru. 

Sobotni wieczór kolorowo-urodzinowy Sis. Zimno i smacznie. Bardziej mi się podobała niedziela - ostatnie podrygi słońca w wersji letniej i wspólne oglądanie degradujących społeczeństwo głupich produkcji TVN. 
Kocham Cię, Sista. Jesteś jedyna w swoim rodzaju, wyjątkowa i w ogóle. A innym niech żal dupę ściska, że nie mają takiej Sis. Wszystkiego co sobie tylko tam wymyślisz 
w swojej szalonej głowie, artistko.








2 komentarze:

nono pisze...

Też Cię kocham siostro! A zdjęcia wyszły pysznie- podrzuć więcej, na a-gata.. jak znajdziesz chwilę!

mmrr pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.