Fallin` slowly

Upał zelżał... Na szczęście już tak nie mrozi tyłków. Zima zebrała żniwo w postaci jednych totalnie zgniłych butów i złamanego obcasa w kozakach. Nie wiem za co to naprawię. 
Zero motywacji do czegokolwiek. Nawet już nie jestem pewna czy to lenistwo, czy też jakaś inna choroba mnie atakuje. Większość rzeczy leży odłogiem. I nie jestem w stanie się za to zabrać. 
Najchętniej schowałabym się pod zieloną kołdrą i przeczekała do wiosny. Może wtedy by mi się zachciało. 

Tristowi też się nie chce zazbytnio wyłazić z dziupli. 

Myślę, że to co obecnie się dzieje w moim pokoju odzwierciedla to co się dzieje w moim życiu. Jednym słowem - niezły barłóg. Najbardziej potrzebne do życia rzeczy - komputer, głośniki, kubek z herbą, kołdra - wszystko w zasięgu ręki. Żeby przypadkiem się nie nadwyrężać. 

Zero energii do czegokolwiek. I łeb pęka. 

Naprawdę się staram krzesać z siebie jakieś resztki, resztunie optymizmu,coby nie powalać ludzi moimi smutami. Ale nie jestem specjalistką w tej dziedzinie.

Czuję się samotna.

Brak komentarzy: