Rzeź dziewczyny z tatuażem w ciemności, czyli rozrywka w kinie

Lubię chodzić do kina. Wczuć się w historię, żyć nią przez chwilę, spróbować grzebać bohaterom w ich głowach, poprzeżywać czyjeś przygody. Odstawić na chwilę swoje własne. 

Aktualnie nie mogę narzekać na mój życiowy kocioł. Co chwilę dzieje się coś, co sprawia, że czuję się jak w filmie. Dziś lekki melodramat z powodu dzieła Agnieszki Hollland, które mnie przytłoczyło. Przytłoczylo w złym tego słowa znaczeniu.





Brak komentarzy: